Ostatnie tygodnie przed Świętami Wielkanocnymi były pełne napięcia i niepewności. Co prawda wychowawcy wysyłali pisma z prośbami o urlopowania i stopniowo dostawaliśmy z sądów zgody na wyjazdy, ale nie byliśmy przekonani, czy w ostatniej chwili rządzący nie powiedzą „Zostajecie!”. Ilość osób zakażonych codziennie wzrasta, a wielu z nas ma przecież świeżo w pamięci ostatnią Wielkanoc, którą wszyscy spędziliśmy w Ośrodku. Co prawda bawiliśmy się świetnie, atrakcji wtedy było mnóstwo, a wychowawcy stawali na głowach, żeby urozmaicić nam czas, ale…nie zastąpi to świętowania z najbliższymi. Dlatego nasi opiekunowie postanowili, że odgonią złe myśli i pozwolą nam rozładować negatywne emocje poprzez zawody sportowe. A było ich tyle, że czasu na rozmyślania praktycznie nie mieliśmy.
Maraton turniejów rozpoczęły trwające dwa tygodnie zawody koszykówki. Nie każdy z nas grał w nią na podwórku czy w szkole, dlatego najpierw z moimi kolegami z gr. II poznaliśmy zasady, a potem przeszliśmy do grupowych treningów tej dyscypliny. Mieszkamy w sąsiedztwie sali gimnastycznej, dzięki czemu mogliśmy podglądać, jak idą przygotowania naszym przeciwnikom. Obserwacje te utwierdziły nas w przekonaniu, że będziemy jednymi z faworytów. Rozgrywki rozpoczęliśmy od rywalizacji grupowej, w której zmierzyliśmy się z reprezentantami gr. III, gr. VI i gr. VII. Zgodnie z planem turniej zaczęliśmy od spektakularnego 36:5 z gr. VII, później pokonaliśmy 46:26 gr. III i gdy uważaliśmy siebie za niepokonanych zimny prysznic zafundowała nam gr. VI ogrywając nas 33:24. Podłamani porażką i drugim miejscem w grupie ulegliśmy w półfinale naszym starszym kolegom z gr. I, którzy wygrali rywalizację w drugiej grupie z zespołami gr. V i gr. VIII. W meczu o trzecie miejsce ponownie trafiliśmy na gr. VI i…niestety znów przegraliśmy. Tym razem aż dwudziestoma punktami 23:43. Chyba zbyt wcześnie poczuliśmy się zwycięzcami turnieju, przez co zabrakło nam koncentracji i respektu dla rywali. Dostaliśmy lekcję, trenujemy dalej i zmotywowani czekamy na kolejny turniej! Grupie VI gratulujemy brązowego medalu, grupie V srebrnego, a naszym sąsiadom z grupy I złota!
Niedługo po starcie zespołowych rozgrywek w koszykówkę wystartował indywidualny turniej tenisa stołowego. Król ośrodkowych dyscyplin jak zwykle zgromadził ogromną liczbę uczestników, dlatego zawody musieliśmy rozpocząć już od fazy 1/32 finału. Każda z grup posiada swój stół i regularnie trenuje w wolnych od nauki i zajęć chwilach, dlatego wśród uczestników turnieju nie było słabeuszy i wszyscy byli przekonani, że mają szansę na zwycięstwo. Mecze były bardzo zacięte, a wielu wygranych zwykle poznawaliśmy dopiero w trzecim secie. Sędziowałem wiele z tych pojedynków, w innych grałem i z bliska widziałem, jak niewiele niektórym brakowało do pokonania rywala. W rzadko których zawodach poziom początkowych meczów jest podobny do gier końcowych. Tutaj tak było, za co każdemu z uczestników należą się ogromne gratulacje! Cały turniej udało mi się – umiejętnościami i szczęściem – wygrać pokonując w finale po świetnym meczu D. Szałapaja z gr. V, ale największym zaskoczeniem było trzecie miejsce J. Motasa z gr. III, który w Ośrodku nie jest długo i nie dał się nam jeszcze poznać ze strony umiejętności sportowych. Wielkie brawa dla nas wszystkich!
Najświeższe wspomnienia mam z lekkoatletycznych zawodów skoku wzwyż, który został przeprowadzony w ostatni weekend. Wszyscy wiedzieli o nim od dłuższego czasu, dlatego mogłem z kolegami z klasy poważnie popracować nad odbiciem i techniką lotu podczas lekcji wychowania fizycznego. Nauczyciele postanowili solidnie przygotować nas do tej rywalizacji ucząc jednocześnie nowej dla wielu dyscypliny. O pierwszych skokach większość uczniów chciałoby zapomnieć, ale z lekcji na lekcję szło nam coraz lepiej bijąc kolejne życiowe rekordy. Dzięki temu gdy przyszło do turnieju, to organizujący go wychowawcy przecierali oczy ze zdziwienia, jak dobrze czujemy się w tym sporcie. Przeskoczenie 120 cm, a nawet 130 cm nie stanowiło dla nikogo problemu, a prawdziwa rywalizacja rozpoczęła się dopiero po podniesieniu poprzeczki do 140 cm. Wtedy większość – w tym ja – poległa, strącając przeszkodę w locie. Ale niektórzy dali radę, za co zostali nagrodzeni głośnymi brawami od zgromadzonych kibiców. Pierwsze miejsce zajęli D. Szałapaj z gr. V i J. Motas z gr. III przeskakując 155 cm, drugie D. Skurzewski z gr. VIII z wynikiem 150 cm, a trzecie K. Klimek z gr. I i R. Kozłowski z gr. II pokonując 145 cm. Turniej dostarczył nam mnóstwa emocji i świetnie oglądało się go również z perspektywy kibica. Było trochę śmiechu, sporo mocno trzymanych kciuków, a co najważniejsze mieliśmy zajęte głowy. Tym sposobem wskoczyliśmy w ostatni już tydzień przed wyjazdami do domów!
Zarówno te, jak i poprzedzające je turnieje badmintona, futsalu czy e-sportowy w grę FIFA dostarczyły nam mnóstwa emocji i pozwoliły osiągnąć sportowe sukcesy. Dzięki nim mniej zajmowaliśmy się szalejącą na świecie pandemią i jej konsekwencjami. Zadbaliśmy o kondycję, żaden z nas nie nabawił się kontuzji, rozładowaliśmy emocje i zintegrowaliśmy z kolegami. A co najważniejsze dobrze wykorzystaliśmy wolny czas, który minął błyskawicznie. Dzięki temu z trzech miesięcy oczekiwań na powrót do domu zrobiły się trzy dni. Drodzy wychowawcy: dziękujemy!!!
…………………………………………………………………………………………………….. P. Bednarski (MOW News)