15 września 1463 roku na Zalewie Wiślanym rozegrała się bitwa morska pomiędzy rycerzami Zakonu Krzyżackiego, a wojskami polskimi składającymi się w dużej mierze z gdańszczan i elblążan. Walczyli oni o dominację na morzu i szlakach handlowych. 555 lat później wyruszyłem z kolegami z kół żeglarskiego i rycerskiego do Kątów Rybackich, by współtworzyć inscenizację tej bitwy. Zabawy przy tym było co niemiara.
Na miejscu byliśmy wraz z wychowawcami Tomkiem, Maćkiem i Tadkiem już w piątek po południu. Po pierwsze, żeby pomóc w przygotowaniach do imprezy, a po drugie, by przećwiczyć nasze role i porządnie przygotować się do odtworzenia bitwy. Pierwszy raz uczestniczyliśmy w tego typu wydarzeniu, dlatego wszystko było dla nas nowe. Nawet nie wiedzieliśmy, że ponad pół wieku temu na Zalewie były jakieś walki. I to z Krzyżakami. Wszędzie ci Krzyżacy…
Przed samą bitwą wzięliśmy udział w regatach na łódkach typu Optymist zorganizowanych przez Międzynarodową Federację Szkół Żeglarskich. Samą inscenizację zapamiętam jako mnóstwo świetnej zabawy. Dzięki temu, że każdy wiedział, co ma robić, mogliśmy się skupić tylko na frajdzie z przebierania się w średniowieczne stroje, pływania łodziami, wybuchów pirotechnicznych wkoło i walk na miecze. W końcu który z nas nie marzył, żeby być rycerzem? Niestety duża część z nas reprezentowała przegraną stronę i pod koniec zabawy w strojach z czarnymi krzyżami na piersiach musieliśmy udać pokonanych.
Nasze poczynania z brzegu obserwowało mnóstwo ludzi, którzy później nagrodzili nas gorącymi brawami. Byliśmy z siebie dumni, a dodatkową nagrodę w postaci certyfikatów i upominków każdy dostał indywidualnie na scenie podczas podsumowania święta. Zmęczeni, ale szczęśliwi po części oficjalnej rzuciliśmy się w kierunku ogniska, by upiec kiełbaski i przegadać ten pełen wrażeń dzień.
M. Bonikowski (MOW News)