Jak w 45 minut wymęczyć się tak, że nie ma się siły podnieść z podłogi? Czy istnieją treningi, podczas których w jednym czasie trenujemy wszystkie mięśnie naszego organizmu? Gdzie można odreagować wszystkie codzienne problemy i skąd można wyjść z oczyszczoną głową? Odpowiedź na te pytania jest jedna: trening crossfitu. Dzięki treningom z wychowawcą Przemkiem przez cały rok byliśmy tego żywymi przykładami.
Gdy we wrześniu usłyszałem nazwę „crossfit”, nie miałem pojęcia czy to potrawa, czy model samochodu. Po pierwszych zajęciach ledwo wyszedłem z sali będąc pewnym, że nigdy więcej tam nie przyjdę. Już następnego dnia jednak nie mogłem doczekać się kolejnego treningu. I tak przez cały rok. Jak wytrzymałem do teraz? Nie wiem. Crossfit ma w sobie coś, co wciąga, uspokaja i uszczęśliwia.
Od początku roku szkolnego razem z siedmioma moimi kolegami nie opuściliśmy żadnego treningu. A było ich całe mnóstwo. I każdy inny. Trener zmieniał zarówno stacje, formy i rodzaje ćwiczeń oraz…miejsca. Trenowaliśmy praktycznie wszędzie, gdzie mogliśmy. Z lekkimi przyrządami (m.in. handelki, gumy oporowe, taśmy trx) i na ciężarze własnego ciała ćwiczyliśmy w sali gimnastycznej, grupowej świetlicy czy na szkolnym boisku, a z cięższym sprzętem trenowaliśmy na siłowni. Po przygotowaniu organizmów do wysiłku w I semestrze, w drugim mieliśmy regularnie chodzić do malborskiego klubu „Rzemieślnik” i tam trenować na sprzęcie, którego u nas nie ma. W drugim semestrze jednak – wszyscy wiemy dlaczego – nigdzie nie wyszliśmy. Trenowaliśmy jednak jeszcze ciężej: pan Przemek zawieszał nam poprzeczkę coraz wyżej, a i my coraz częściej mieliśmy z czego oczyszczać głowę. To bardzo nam pomogło.
W II semestrze, gdy już było wiadomo, że nic nie wyjdzie z naszych treningów w klubie, postanowiliśmy pokazać nietrenującym kolegom fantastyczne działanie crossfitu na ciało i ducha. Pomogliśmy zorganizować trenerowi Przemkowi kilka zajęć otwartych dla wszystkich wychowanków, turniej w czasie ferii wielkanocnych oraz konkurencje podczas czerwcowego festynu MOWTROP. Niektórzy koledzy połknęli bakcyla i już dopytują się o przyszłoroczne zajęcia sekcji. Szczerze mówiąc my też nie wiemy, jak wytrzymamy wakacje bez crossfitu.
P. Rybak (MOW News)
PS Adasiu, Alanie, Błażeju, Dorianie, Karolu, Piotrze, Mateuszu, Wiktorze, trener Przemek serdecznie dziękuje Wam za zaangażowanie, wytrwałość, ciężką systematyczną pracę i za to, że uwierzyliście w siebie! A panu Jarkowi Dymkowi za wsparcie, życzliwość i fachowe rady.