Początek czerwca to czas zarezerwowany na święto Ośrodka: MOWTROP, festyn integrujący nas z mieszkańcami Malborka. Od kilku lat, kiedy jestem w Ośrodku zawsze świetnie się bawiliśmy, przebieraliśmy w różne postacie, szykowaliśmy najróżniejsze konkurencje, bawiliśmy się z maluchami, poznawaliśmy nowych ludzi i różne ciekawe rzeczy oraz objadaliśmy smakołykami. W tym roku impreza odbyła się po raz osiemnasty, jednak z powodu mnóstwa zakazów panujących w kraju nie mogliśmy zaprosić jak zawsze setek najmłodszych z okolicznych przedszkoli i szkół podstawowych. Żałowałem wraz z kolegami, dla których również był to już kolejny MOWTROP, że nie mogliśmy jak w poprzednich latach pobawić się z maluchami i wywołać uśmiechów na ich twarzach, ale cieszyliśmy się, że dyrekcja wraz z wychowawcami postanowili, że festyn w ogóle dojdzie do skutku. I jak zawsze wszyscy stanęli na wysokości zadania!
Tegoroczny MOWTROP zorganizowany został w konwencjach sportowej i rycerskiej. Impreza jak zawsze rozpoczęła się od uroczystego apelu na naszym boisku, podczas którego dyrektor Dariusz Miąskowski przywitał wszystkich, opowiedział o czekających na nas atrakcjach i życzył świetnej zabawy! Pierwszą z niespodzianek przygotował dla nas nasz kolega Julian, z którego wszyscy od czterech lat żartowaliśmy, że nie umie jeździć na rowerze. Zagrał on wszystkim dowcipnisiom na nosie i przy ponad stuosobowej widowni wykonał rundę honorową pedałując po bieżni jak zawodowy kolarz. Jak widać najróżniejszych rzeczy można nauczyć się podczas pobytu w Ośrodku.
Gdy oklaski dla naszego kolegi ucichły (a trochę to trwało – zasłużył!) rozbiegliśmy się po całym terenie, gdzie czekały na nas najróżniejsze konkurencje sportowe i rycerskie. Mogliśmy zbierać mowtropki, które później zamienialiśmy w sklepiku na nagrody, podczas konkurencji zręcznościowych, takich jak strzały do bramki, rzuty do kosza, chodzenie na szczudłach, wyścigi w workach, rowerowy tor przeszkód, spuszczanie piłki na dwóch linkach, biegi z obciążeniem i przewracaniem wielkich opon oraz podczas zadań rycerskich, jak strzelanie z łuku czy dmuchawki. Pierwsze próby zwykle nie były oszałamiające, dlatego do większości konkurencji podchodziliśmy po kilka razy, często do skutku, aż osiągnęliśmy zamierzony cel. Zabawy przy tym było mnóstwo, a deszczowa pogoda zamiast przeszkadzać tylko urozmaicała zadania. Tyle wywrotek na trawie, ile zaliczyliśmy podczas MOWTROPu, nie widziałem nigdy wcześniej. Na szczęście nad tym, żeby nic nam się nie stało czuwał jak zwykle czujny pan Tomek, który tradycyjnie z plastikowym kolegom uczyli nas pierwszej pomocy.
Minusami deszczowej pogody były przełożenie finału MOW CUPu na inny dzień, odwołanie pokazu walk rycerskich oraz przeniesienie zawodów w przeciąganiu liny do sali gimnastycznej. Cała reszta odbyła się bez zakłóceń, a może nawet i dużo ciekawiej niż w słoneczny dzień. Wszyscy uzbieraliśmy pełne kieszenie mowtropków, a pan Marek z uśmiechem wymieniał nam je na najróżniejsze nagrody (od słodyczy i napojów po słuchawki, koszulki czy plecaki), w których każdy znalazł coś dla siebie.
Bawiliśmy się świetnie! Zmoknięci, często też umorusani w błocie, ale szczęśliwi i z siatkami pełnymi nagród wróciliśmy do internatu. To był rewelacyjny dzień! Mimo tego, że festyn był inny niż wszystkie do tej pory, to wcale nie gorszy, a pod wieloma względami nawet fajniejszy! A naszemu osiemnastolatkowi śpiewamy chórem: STO LAT!!!
K. Dobrzeniecki (MOW News)