Archiwalne wpisy:
grudzień 2024
P W Ś C P S N
 1
2345678
9101112131415
16171819202122
23242526272829
3031  
Kategorie:

Żagle na maszt! Kierunek: wiara w siebie!

Tegoroczna wiosna sprzyjała żeglarskim przygodom. Dzięki temu, że od kwietnia pogoda bardzo rzadko nas rozczarowywała, mieliśmy wiele okazji, żeby postawić żagle na maszt. Cotygodniowe zajęcia teoretyczne, wielogodzinne przygotowania żaglówek i regularne treningi na rzece Nogat pod czujnym okiem pana Tomka i pomagającego mu pana Mariusza przygotowały nas do podjęcia najtrudniejszych wyzwań: rejsów po Zalewie Wiślanym.

W połowie maja wybraliśmy się na cały dzień do Kątów Rybackich. W kole żeglarskim nie było chyba nikogo, kto nie był podekscytowany naszą pierwszą tak wymagającą wyprawą. Po dotarciu na miejsce przygotowaliśmy pokład, wnieśliśmy najpotrzebniejsze rzeczy i mogliśmy odcumować liny. Kilkugodzinny rejs w pełnym słońcu pozwolił nam poczuć się, jak prawdziwe wilki morskie. Każdy spróbował swoich sił w sterowaniu i nawigacji oraz operowaniu masztem i linami. Nie wszystko nam się udawało, ale pan Tomek był bardzo cierpliwy i każdego po kolei informował, co robi dobrze, a co powinien jeszcze poprawić. Czasu na trening mieliśmy bardzo dużo, bo zawróciliśmy widząc dopiero wieżę fromborskiej katedry. Pełni nowych doświadczeń i pozytywnych emocji wróciliśmy do Kątów, gdzie zjedliśmy solidny obiad i w nagrodę zwiedziliśmy Muzeum Rybołówstwa.

Miesiąc po naszym debiutanckim rejsie wychowawca Tomek postanowił znowu podnieść nam poprzeczkę. Tym razem wybraliśmy się na dwudniową wycieczkę do Tolkmicka, podczas której pływaliśmy po Zalewie już nie grupowo, a… indywidualnie i parami! Po wielu treningach byliśmy przygotowani, żeby wejść na pokłady naszych optymistów oraz kadetów i spróbować swoich sił na tak dużym akwenie. Po dojechaniu na miejsce rozstawiliśmy namioty, wynieśliśmy i przygotowaliśmy nasze żaglówki, by po obiedzie móc je zwodować. Popołudniowy trening przy pięknej pogodzie dostarczył nam mnóstwa frajdy i pozytywnych emocji. Mimo, że nie wypływaliśmy zbyt daleko, by pan Tomek mógł przekazywać nam swoje uwagi i poprawiać naszą technikę, to i tak zabawa była niesamowita! Wieczorem długo siedzieliśmy przy ognisku, jedząc przypieczone kiełbaski i śpiewając ulubione szanty naszego wychowawcy. Podekscytowani niezwykłymi doświadczeniami długo nie mogliśmy usnąć. Drugiego dnia każdy chciał jak najszybciej zjeść śniadanie i posprzątać wokół siebie, by móc czym prędzej wypłynąć na Zalew. Po uporządkowaniu obozowiska i teoretycznym szkoleniu pana Tomka znów mogliśmy cieszyć się żeglowaniem. Nabraliśmy doświadczenia i szło nam już zdecydowanie lepiej, niż poprzedniego dnia. Wychowawca zwracał nam uwagę dużo rzadziej, a my wiele czynności robiliśmy już automatycznie, nie myśląc, którą powinniśmy wykonać w danym momencie, żeby prawidłowo żeglować. Czuliśmy się w naszych optymistach i kadetach, jak ryby w wodzie! Niestety wszystko, co dobre, szybko się kończy. Po treningu zjedliśmy obiad, wyczyściliśmy oraz zabezpieczyliśmy nasze żaglówki i mogliśmy wyruszać w kierunku Malborka.

Udało nam się to, o czym nawet nie śmieliśmy marzyć na początku roku. Sprawnie żeglowaliśmy po Zalewie Wiślanym bez niczyjej pomocy. Nie sądziliśmy, że pozwolą na to nasze umiejętności i odwaga. Dzięki panu Tomkowi uwierzyliśmy w siebie, pokonaliśmy nasze lęki i zebraliśmy wspaniałe wspomnienia, do których podczas wakacji często będziemy wracać. Już nie możemy doczekać się września i kolejnych żeglarskich przygód.

………………………………………………………………………. Ł. Łaziński i D. Niemczyk (MOW News)