Na tydzień przed zakończeniem pierwszego semestru nasi wychowawcy postanowili podsumować działalność swoich kół zainteresowań i nagrodzić najaktywniejszych, najbardziej zaangażowanych wychowanków niezwykłą wycieczką. Redaktorzy z koła dziennikarskiego „MOW News” wybrali się wspólnie z przedstawicielami Akademii Piłkarskiej MOW Malbork i zawodnikami sekcji crossfitu do Polsat Plus Areny na mecz przyjaźni pomiędzy „Lechią” Gdańsk a „Śląskiem” Wrocław.
Gospodarze wygrali ten mecz 2:0 po bramkach Jakuba Kałuzińskiego i Michała Nalepy. Mecz ten jednak zapadnie nam w pamięci nie ze względu na wynik, a na niezwykły spektakl, który rozgrywał się zarówno na boisku, jak i na trybunach.
Magiczną aurę wyczuliśmy już na godzinę przed meczem, gdy wyjechaliśmy z tunelu pod Martwą Wisłą, a naszym oczom ukazał się gigantyczny świecący bursztyn. Ciarki przeszły nam po plecach widząc gdański stadion. Już wtedy wiedzieliśmy, że za chwilę doświadczymy czegoś szczególnego.
Sam mecz rozpoczął się serią ataków gospodarzy, które w 22 minucie przyniosły efekt w postaci gola. Bardzo szybką grę Lechitów, dokładne podania i celne przerzuty oglądaliśmy z zapartym tchem. Wcześniej oglądaliśmy mecze ekstraklasy z trybun i w telewizji, ale w porównaniu z nimi ten pojedynek wydawał się wyjątkowo ciekawy. W drugiej połowie tempo nie ustało, ale wyrównała się gra i „Śląsk” zaczął dochodzić do sytuacji. Zawodnicy gości nie wykorzystali jednak swoich okazji w przeciwieństwie do biało-zielonych, którzy podwoili prowadzenie w 57 minucie. Bardzo dobre zawody na jeszcze wyższy poziom wynieśli reprezentujący wrocławian Dennis Jastrzembski i gdańszczan Conrado, którzy swoimi kilkudziesięciometrowymi rajdami przypomnieli nam filmiki z dokonaniami Diego Maradony. Szczypaliśmy się nawzajem i przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Bez wątpienia to nie był sen.
O magii tego widowiska zadecydowali również kibice. Kilkutysięczny tłum składający się z zaprzyjaźnionych fanów gospodarzy i gości od pierwszej do ostatniej minuty żywo dopingował swoich zawodników tak, że gęsia skórka zeszła nam dopiero po końcowym gwizdku. I to wcale nie z powodu zimna. Wyjątkowa byłą również przygotowana przez kibiców oprawa, którzy dzięki sektorówce, flagom w barwach obu drużyn i świecom dymnym zaprezentowali żywe dzieło sztuki. Po meczu natomiast brawami i okrzykami głośno podziękowali za wyjątkowy mecz zarówno wygranym, jak i przegranym.
Czytaliście kiedyś bardziej cukierkową relację? My też nie. Do tej pory nie wierzymy, że mieliśmy okazję doświadczyć czegoś tak wyjątkowego na meczu naszej ekstraklasy.
…………………………………………A. Okoński i D. Niemczyk (MOW News)